niedziela, 24 listopada 2013

Sarmackie uczty


Zwyczaj biesiadowania był bardzo silnie wpisany w kulturę sarmacką. Wyprawienie dobrej, długo wspominanej uczty, mogło mieć wpływ na wzrost pozycji społecznej oraz sympatii innych szlachciców.
Podczas staropolskich uczt jadano suto i tłusto. Na stołach królowało mięso – wołowina, wieprzowina, drób, dziczyzna, a także ryby – szczupaki, jesiotry, pstrągi, śledzie. W roli dodatku, chętnie wybierano chleb, kaszę, groch, a, wśród najbogatszych, począwszy od XVII wieku, ziemniaki, zwane tartoflami. Uwielbiano zawiesiste sosy, masło i śmietanę. Ucztę kończyły wykwintne desery, takie jak baba drożdżowa z kopy jaj.
Oznaką wysokiego statusu majątkowego gospodarza było przyprawienie potraw. Do dań dodawano wszystkie znane wówczas, nieraz niezwykle kosztowne, aromaty, m.in. imbir, cynamon, goździki, gałkę muszkatołową i wiele innych).
Nieodzownym elementem biesiady był alkohol. Szlachta polska lubowała się w wymyślaniu i spełnianiu licznych toastów. Nadużywanie trunków często kończyło się utratą przytomności, któregoś z gości, wybuchem awantury, a nawet pojedynkiem.

4 komentarze:

  1. Tradycja wspólnego ucztowania ...W troszkę zmienionej na szczęście formie przetrwała do dzisiaj ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wymienione tu przyprawy to musiała być w tamtych czasach niesamowita rzadkość... Europejskie kompanie handlowe (angielska, francuska, holenderska) mające jako jeden ze swoich głównych celów handel przyprawami z dalekiego wschodu powstały dopiero w XVII wieku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic tylko napisać mniam!

    OdpowiedzUsuń